Jako, że całą operacja miała odbyć się na jesień / zimą, sezon do końca przejeździłem i w październiku, ściskając w ręku kamień zielony, wsiadłem z Markiem "Latinem" do polskiego busa i ruszyliśmy do Olsztyna przyprowadzić obie astry - zmęczoną astrę z letem i dawce z C20XE do Warszawy, gdzie z 3 aut miały powstać dwa
Pojechali do Olsztyna, ugoszczeni i odprowadzeni przez siostrę przyjaciela, udali się w podróż powrotną do Warszawy
Od lewej - leciwo, hondzina Anki i dawca mojego silnika

Jako, że mi przypadła przyjemność zasiadania za sterami leta, podróż powrotną wspominam bardzo miło. Szczegolnie "testowe" przyspieszanie na trzecim biegu z 1500rpm w oczekiwaniu na pełną pompę turbo
Wysiadajac z auta 10 kilometrów dalej na stacji benzyonowej miałem miekkie nogi

Miałem okazje prowadzić c63 blacka, ale dałbym sobie rękę uciąć, że jazda starą astrą z takim motorem daje nieporównywalnie więcej adrenaliny

(Let miał zmierzone 280koni

)
Czarna astra z C20XE pojechała do Latina, niebawem dołączyła do mnie moja, natomiast na czas mojego swapa mi do jezdzenia został LET.
Tymczasem w Latinowym garażu działy się inne ciekawe rzeczy
Jako, że XE było już wcześniej sprawdzone, zostało tylko przerobienie z wąskiego na szeroki pasek, wymiana uszczelki pod pokrywa i po odczyszczeniu można było pakować wszystko do komory. Przy okazji wpadła nowa skrzynia z koreańczyka, po dwóch latach udało mi się zabić synchronizator trzeciego biegu
Historyczny moment...
I bang, siadło
od razu zakupiłem kolektor wydechowy z Motowydechu, robiony na wzór SBD do C20XE - także w wydechu też zaszły pewne zmiany.
Nadszedł wielki dzień, dostałem cynk od Marka, że wszystko złożone i można jechać. Miałem więc odstawić leta na kolejny swap, a zabrać swoje auto...
Niestety, ostatni przjazd wcale epicki nie był, raczył spaść jeden z węży od dolotu i auto plując, kaszląc i prychajac stanęło na środku mostu północnego odmawiając dalszej współpracy
Na szczęście ekipa ratunkowa w postaci Barteckiego, Adamsa i Bączka wyruszyła w drogę, przebywając dystans 20 km w 2,5 godziny, w międzyczasie biorąc kąpiel, jedząc kebaba i zwiedzając auchan
Na szczęście po pewnych perypetiach, zamianie dwóch kabelków w wiązce, wieczorem mój astrolot wyjechał i po zrobieniu 40 000 przejazdów testowych z osobami, ktore odwiedziły Mareczkowy garaż tamtego dnia - auto wróciło do mojego garażu
Musze przyznać, że jak wcześniej opona u mnie nie dymiła, to takie rzeczy się działy po słopie, niby wielkiej różnicy w mocy na papierze nie ma, ale jednak dało się wyczuć różnice... No i w końcu miałem swoje wymarzone C20XE
W trakcie swapa pojawiły się poliftowe lustra, które ogarnął mi za symboliczną kasę Marchew i przyjechały prosto od Niemca co płakał jak sprzedawał
W miedzyczasie odwiedził mnie mikołaj
zostawiajac nowe radyjko - czas było pomyśleć o jakimś konkretniejszym graniu w aucie ;P
Pojawiła się pokrywa do C20XE w postaci czarnego matu
A wkrótce kolejny czarny przedmiot w postaci dupowoza - jako, że astra została już pomnikiem i przestała jeździć zimą. Wiatraki poleciały do kombi rodziców, a ja nie posiadam opon zimowych na astrolota
Od razu można było poczyć się dostojniej
A dodatkowo jako że auto nie ma żadnej elektroniki, zimą było bardzo miło
Kupiony w opcji "taniość", ale jak się okazało i patrząc na obecne ceny tych merców, za naprawde fajną kasę. Pare pln doinwestowane i auto dziś wygląda w ten sposób
... ale to temat o oplu, więc w tym miejscu kończę jeden z ostatnich odcinków opowiastki
